niedziela, 21 września 2014

6. Chciałem Cię zobaczyć.

Umówiłam się z Niall'em po szkole na obiad. Jakoś nie miałam chęci, ale napisał do mnie 653367 sms'ów i dzwonił 886443 razy, więc nie miałam wyjścia.
Siedziałam w klasie, lekcja biologii miała skończyć się za jakieś 2 minuty. Jeszcze tylko obiad z Niall'em i będę mogła wrócić do domu i odpocząć, bo chociaż jest poniedziałek to ja już mam dość i chcę kolejny weekend albo najlepiej wakacje.  Dzwonek zadzwonił, a ja szybko schowałam zeszyt do torby i udałam się do wyjścia, nie słuchając nauczycielko, która coś mówiła. Wyszłam z klasy i od razu zobaczyłam Niall'a opierającego się o ścianę. Miał na sobie czarne opinajáce nogi spodnie , bordowy t-shirt i czarną bluzę na zamek. Jego włosy były postawione, a plecak z motywem moro zwisa) na jednym ramieniu.
- Więc możemy iść? - Zapytał ochrypłym głosem, a ja ocknęłam się i spojrzałam mu w oczy.
- Jeszcze tylko skoczę po kurtkę. - Skinął tylko głową i poszedł ze mną do szafki. Wzięłam moją kurtkę i od razu ją ubrałam. Szliśmy w stronę głównego wejścia, a co za tym idzie wyjścia. Wychodząc us)yszałam czyjeś wołanie.

http://m.youtube.com/watch?v=mt8jifKlbTc

- Poczekaj! - STYLES.
- Um... tak? - Zapytałam niepewnie.
- Możemy porozmawiać? - Chciałam odpowiedziać, ale Niall postanowi) mnie wyręczyć.
- Nie, nie możecie.
- Nie pytałem Ciebie Horan. - Odpowiedział surowo.
- Mam na imię Niall.
- Gdybyś był taki mądry na lekcjach, lub chociaż na w-f.
Postanowiłam to przerwać.
- Porozmawiam z panem Styles'em. - Niall strzelił mi spojrzenie pt " Czy jesteś kurwa poważna"
- Jak chcesz, czekam 5 minut. - Powiedział obojętnie i wyszedł.
- Zaraz przyjdę! - krzyknęłam.
-Więc? - Zapytałam
- Chciałem Cię zobaczyć. - CO?
- Widzi mnie pan.
- Tak i jestem bardzo z tego zadowolony. - Odpowiedział z uśmiechem.
- Czegoś nie rozumiem...
- Czego?
- Kilka dni temu rozmawialiśmy i myślsłam, że już wszystko jasne.
- Tak. - Potwierdził.
- Niczego nie przyjął pan do wiadomości?
- Przyjąłem.
- Więc w czym problem?
- Przecież nie robię nic złego.
- Wydaje mi się, że inaczej wygląda relacja między uczennicą a nauczycielem.
- Oh... Jess. - Zbliżył się do mnie.
- Proszę mnie zostawić ok? - Krzyknęłam i to był błą ponieważ szła akurat jakaś nauczycielka.
- Wszystko w porządku?
- Um... Tak. - powiedziałam.
- Słyszałam krzyk.
- To nieporozumienie. - Powiedział Styles, a ona tylko krzywo na niego spojrzała.
- Czy wszystko na pewno w porządku?
- Tak, jest dobrze.
- Jeśli tak twierdzisz. - Powiedziała zrezygnowanie i bez słowa się oddaliła. Znów popatrzyłam ma niego.
- Proszę trzymać się ode mnie z daleka. Miłego dnia.
Wyszłam ze szkoły i od razu zobaczyłam Niall'a palącego przy samochodzie.
- Nie pal tego świństwa. - Syknęłam.
- Moja sprawa. - Odpowiedział oschle.

                                    *
Siedzieliśmy w restauracji i jedliśmy swoje posiłki, oboje wybraliśmy pizze. Chciałam coś wyjaśnić z Niall'em.
- Więc Niall, między nami nic nie ma i nie będzie. - zrobił duże oczy i wytarł usta  chusteczką.
- A jednak zgodziłaś się na to wyjście.
- Tak, ponieważ zasypałeś mnie sms'ami.
- Tak, bo inaczej nie zgodziłabyś się, rscja? - CZY TO SARKAZM?
- Nie jestem Tobą zainteresowana.
- Każda jest.
- Hmmm widać nie jestem każdą.
Westchnął i wyjął telefon z kieszeni.
- Pozwól, że wykonam jeden telefon.
Wstał i poszedł. Zniknął za innymi stolikami, po chwili dostrzegłam, że stoi na dworze przy wejściu.

                     *Niall pow*

Czy to jakiś pieprzony żart? Kurwa, czy  ona jest poważna? Przecież miałem ją tylko zaliczyć i wygra ten pieprzony zakład. Zawsze wygrywam zakłady o dzoewczyny. ZAWSZE. Muszę zadzwonić do Matt'a.

*rozmowa telefoniczna*
- Halo?
- Dlaczego odebrałeś dopiero po 7 sygnale?
- Bo jestem zajęty.
- Czym?
- No nie wiem, może Holly? - zapytał sarkastycznie.
- Super, a teraz przerwij.
- Ponieważ?
- Ponieważ musimy pogadać.
- Ugh. - westchnął. - Ok, jestem na balkonie.
- Potrzebuję więcej czasu.
- Co?
- Potrzebuję woęcej czasu. - Powtórzyłem
- Zaraz, zaraz na prawdę nie wiem o co Ci chodzi.
- O zakład.
- Aaa... Co? Więcej czasu? - Był zdziwiony.
- Tak.
- Czyżby pan niezastąpiony Horan był jednak zastąpiony?
- To nie jest zabawne.
- Co się dzieje?
- Ona... Kurwa, pierwszy raz nie wirm co robić.
- To znaczy?
- Ona jest inna.
- Mówiłem Ci to.
- Potrzebuję więcej czasu.
- Ile?
- Do końca roku.
- Hahaha chyba żartujesz.
- A brzmię jakbym żartował?
- Dovra stary, w sumie mogę dać Ci czas do końca roku, ale za to dostaniesz bonus.
- Jaki?
- Musisz zrobić zdjęcie was w łóżku, no wiesz.
- Załatwione.