Czytałam wiadomość już 3 raz i... Czy to jakiś pieprzony żart? Jak to Styles jest u dyrektora? Jak to ma problemy? Co jeśli po pierwszym dniu już go zwolnią? Brawo Jess, możesz być z siebie dumna. Muszę dowiedzieć się szczegółów. Kto nas tam widział? Przecież my nic... my nie... Ugh. Najprośćiej będzie iść jutro do szkoły i osobiście go o to zapytać. O ile nie jest na mnie cholernie zły, co może być prawdą. Co jeśli nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Panikuję, zdecydowanie. Ale czuję się winna, wsumie jestem. Bo tylko ja Jessica Grey mogę potknąć się o jakieś pieprzone sztangi i wylądować a ramionach nauczyciela. Tak, tylko ja.
*Stoję pod drzwiami pokoju nauczycielskiego i układam w głowie jak może wyglądać przebieg rozmowy. Co ja mam mu w ogóle powiedzieć?
Um, Cześć Harry. słuchaj głupio wyszło poza tym jesteś strasznie gorączy, przystojny i...
Nie, Muszę się ogarnąć i go przeprosić. Tak, właśnie tak zrobię.
Chciałam zapukać do drzwi drugi raz, gdy nagle wyłoniła się z nich złośliwa twarz pani Williams. Mówiłam już jak bardzo jej nienawidzę?
-Dzień dobry Ja um...-Streszczaj się dziecko, nie mam czasu.
-Tak, ja chciałam tylko zapytać czy jest pan Styles?
-zaczekaj tu, zawołam go
NIE SUKO, UCIEKNĘ
-Tak?- Spojrzałam na osobą do której należał głos. Szybki jesteś Styles.
-Dzień dobry, chciałam zapytać o to, co wczoraj miało miejsce w kantorku. - Skinął głową na znak że wie o czym mówię.
-Słyszałam, że masz przez to problemy- dokończyłam.
-Od kiedy to my jesteśmy na "ty", panno Grey ?
-Ale ja nie...
-Ty nie co? Powtórka z rozrywki?
-Przepraszam. Mogę po prostu wiedzieć o co chodzi?
-O nic, Jessico.
-Ale byłeś, to znaczy był pan u dyrektora, tak?
-Tak, zgadza się. Byłem, ponieważ ktoś doniósł o tym, że ta sytuacja wyglądałam dwuznacznie. Nie martw się, nie mam żadnych problemów.
-A ja...?
-Ty również ich nie masz. Powiedziałem prawdę, nie masz się czym obawiać.
-Um... Dziękuję. Myślę, że to wszystko. Dowidzenia.
-Do zobaczenia, Jess. -Powiedział po czym zamknął drzwi.
Jess? Jess? Co to w ogóle ma być? Czy on właśnie powiedział Jess?
Och. Powiedział prawdę. No dobra, zastanawiam się tylko nad tym kto nas widział i kto powiedział dyrektorowi? Na pewno ta ździra z przyjaciółkami, no bo kto inny?
Pozostawiłam swoje przemyślenia na później i udałam się w kierunku Holly, która stała samotnie oparta o parapet.
-Hej Jessica! Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Nie odpisałaś mi wczoraj. Jest coś o czym powinnam wiedzieć?
Tak, zapomniałam ci powiedzieć, że zdaniem Stylesa flirtowaliśmy w kantorku, gdy poszłam odnieść piłki.
-Nie Holly, wszystko w porządku. A czuję się już lepiej, dziękuję.
-To dobrze, a wyjaśniłaś już tą sprawę z wuefistą?
-Tak, tak myślę.
-Całe szczęście. Rachell rozpowiada jakieś ploty, że on może stracić tu pracę czy coś.
Ale cieszę się, że już wszystko w porządku.
-Tak...ja też.
Jak to może stracić pracę? Dlaczego mi nie powiedział? Może powinnam znów do niego iść i... nie, nie powinnam. Po prostu zaczekam na niego przed szkołą po lekcjach.____________________________________________________________________________________
*Harry Pov*-Um... Dziękuję. Myślę , że to wszystko. Dowidzenia.
-Do zobaczenia, Jess.-Powiedziałem na zakończenie tej rozmowy.
Zamknąłem drzwi i udałem się na lekcje.
Kazałem dziewczyną poprowadzić rozgrzewkę, a sam usiadłem na ławce, niby przeglądając dziennik. Tak naprawdę w głowie miałem tą nieprowadzącą do niczego rozmowę. A może jednak prowadzącą? Sam nie wiem. Czy ona się martwiła? Nie, no przecież dlaczego miałaby to robić? Martwić się o jakiegoś faceta, który uczy ją w-f, bardzo mądre Harry. Zostańmy przy tym, że przyszła z ciekawości. Przynajmniej upewniła się, że nie ma żadnych problemów. Dlaczego ja do cholery tak o tym myślę? Dlaczego nie mogę tego zostawić? Czemu to ciągle chodzi mi po głowie? Nie myśl o tym Styles, została ci jedna lekcja, odpoczniesz bo sam nie wiesz już o czym myśleć.
*Jessica Pov*Czekałam na niego przed szkołą już jakieś 15 minut. Pewnie jest już w drodze do domu i nic go nie interesuje. A ja stoję tutaj w deszczu i się przejmuję. Zaczęło coraz bardziej padać i coś mi się wydaje, że pogoda na tym nie przystanie. Wygląda mi to na początek burzy, zdecydowanie. Ruszyłam w stronę domu, bo krople były coraz większe. Dlaczego moja mama po mnie nie przyjedzie? Ugh Do cholery mam 18 lat. Co ja sobie wyobrażam, że mama przyjedzie po mnie w czasie deszczu pod szkołę, a ja wsiądę do ciepłego samochodu i w miłej atmosferze udamy się do domu ? Tak, tak myślę. Tego mi teraz trzeba. Mimo, że mam do domu jakieś 20 minut drogi, wyobrażam sobie jak będę wyglądać. Już jestem cała przemoczona. Do tego mój telefon jest tak zadowalający, że musiał rozładować się właśnie teraz. No cóż, chyba tylko ja mam takiego pecha. Szłam juz może 5 minut, co oznacza że większa część drogi dopiero przede mną. Słyszę jedynie w oddali grzmoty . SUPER. Przyśpieszyłam trochę, gdy usłyszałam, że ktoś mnie woła.
-Jessica! Wsiadaj.
Co do cholery? Odwróciłam głowę, a mokre włosy opadały na moją twarz. Mogłam zobaczyć jedynie niewyraźny obraz czarnego samochody, w którym siedział... co?
Siedział w nim Styles.
-Jessica! Słyszysz mnie?
Podeszłam bliżej, aby zrozumieć dobrze o co mu chodzi
-Dzień dobry.- wymamrotałam
-Wsiadaj. Podwiozę cię.- powiedział przez otwartą szybę samochodu.
-Nie, nie powinnam. Poradzę sobie.
-Nie wygłupiaj się. Widzisz jak wyglądasz?
Tak, dzięki. Wyglądam tak, bo nie wiem hmmm..... pada deszcz?
-Chcesz się przeziębić? Poza tym jest burza.
Tak, serio? nie zauważyłam.
-Wsiadaj, proszę cię.- dokończył.
-Dziękuję, mówiłam już, że sobie poradzę.
-Nie, nie poradzisz.
Ehh, dzięki Styles.
Jak to będzie wyglądać? Uczennica z nauczycielem odwożącym ją do domu?
Jeszcze ze mną?
Przecież był u dyrektora. Mógł mieć problemy PRZEZE MNIE.
Czy on chce mieć ich jeszcze więcej? Nie mało mu?
Brawo, jest generalnie drugi dzień w pracy, a już się w coś wpakował. W sumie to moja wina, ale teraz to co to ma być? On tak zawsze? Przecież nie pakuję mu się do samochodu.
Ale jego propozycja jest kusząca. KUSZĄCA? CO? Wiem dobrze, że ma racje, został mi spory kawałek do domu, a pada niemiłosiernie mocno. Dlaczego teraz ?
-Masz zamiar się pośpieszyć?- odparł zły. ZŁY?
Tak zły. Stoję w deszczu przed samochodem nauczyciela, który proponuje mi podwózkę, a ja zamiast z niej skorzystać to rozważam dobre i złe strony wejścia do samochodu? no co? Chyba tak się robi, nie? W końcu to mój nuczyciel. Nie chcę żeby znowu coś wyglądało dwuznacznie tak jak ostatnim razem.
-Tak, już idę.- czy ja to właśnie powiedziałam?
W co ja się pakuję...
Byłam już o krok od zejścia z chodnika i okrążenia samochodu, aby wejść na miejsce pasażera, kiedy on otworzył swoje drzwi, wysiadł i zrobił wszystko to co ja chciałam zrobić przed chcwilą.
-Proszę.- powiedział wskazując ruchem ręki abym weszła.
Czy on właśnie specjalnie wysiadł i otworzył mi drzwi?
Wygląda na dżentelmena, no ale hm... nawet w deszczu?
OK, tak jak właśnie chciał posłuchałam i szybko wsiadłam, po czym zamknął moje drzwi i udał się na swoje miejsce. Ruszyliśmy.
-Co ty tutaj w ogóle robisz?- zapytał przerywając dość niezręczną ciszę.
No nie wiem, może wracam ze szkoły?
-Wracałam ze szkoły.
-Dlaczego nie zaczekałaś na kogoś?
-Na kogo?
-Na kogoś kto mógłby cię odwieźć
-Nie mam nikogo takiego.
-Ja mógłbym.
Ehem, co?
-Dlczego miałby pan to robić?
Czekałam na jego odpowiedź. On nie słyszał? Czy po prostu nie chce mu się już ze mną rozmawiać?
-Nie wiem.- odpowiedział wreszcie.
-To w sumie dość niezręcznie
-Po prostu cię podwożę. Pada, każdy by tak zrobił.
No tak, każdy. Dlaczego przez chwilę myślałam, że mnie lubi? Jessica, uspokój się.
Jak nauczyciel może cię lubić? Moze w sumie. Jako uczennicę, nikogo więcej. Przecież to niezbyt możliwe. Czyli mnie nie lubi. OK nie żeby mi na tym zależało czy coś.
-To już niedaleko za zakrętem w pawo.
-Dobrze.- wgapiałam się w niego, ale on twardo patrzył na drogę. Uśmiechnął się lekko, a na jego policzkach pojawiły się dziurki. Och zawsze miałam słabosć do dziurek w policzkach. Niee, nic.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz?- odwrócił się w moją stronę i popatrzył na moją twarz.
Um...Dlaczego ja mu się tak przyglądam?
-Ja um... to tutaj. - wskazałam dom po prawej stronie.
Uznałam moją odpowiedź za zbędną.
Podjechał pod sam dom i zgasił silnik samochodu. Role się odwróciły, bo teraz to on patrzył się na mnie.
Cześć. Rozdział jest dość późno, wiem i bardzo za to przepraszam, ale jakoś nie miałyśmy kiedy tego ogarnąć. Dziś znalazłam trochę czasu, bo jestem chora i nie poszłam do szkoły. Czszęście w nieszczęściu ;)
Więc, mam nadzieję, że rozdział choć trochę wam się podoba. Skontaktuję się dziś z Weroniką i postaramy się aby następny pojawił się jakoś w weekend, ale nie obiecuję, chyba że Weronika się tym zajmie. Zobaczymy. Jak widzicie pojawił się szablon, za co BARDZO dziękujemy Angelice, która go wykonała. ;) W razie jakich kolwiek pytań czy ogólnie czegokolwiek zapraszamy na nasze konta na tt, znajdziecie je w zakładce KONTAKT. Pozdrawiam.~Wanessa.
Jeśli szanujesz naszą pracę, napisz komentarz.
Dla Ciebie to chwila a dla nas wielka motywacja. ;)
Bardzo ciekawe, mialyscie całkiem dobry pomysł. Pozdrawiam i czekam na więcej :>
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo :)
UsuńFajne. Podoba mi się, że piszecie te wszystkie myśli Jess wytłuszczonym drugiem, bo da się to odróżnić od reszty tekstu . :)
OdpowiedzUsuń@ThisIsEnd_
Harry jest tu taki awww <3 świetne.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. =) @blueberryloveme
OdpowiedzUsuń